Teraz kilka ujęć ślicznych, słodkich kotków.
Są też ujęcia niekocie, wiatraczkowe.
A do kompletu są poduszki - jaśki, w kotki ma się rozumieć.
Jak wspominałam to mój największy projekt i szyty był dość długo, zaczęłam jakoś w wakacje, nie licząc projektowania, przemyśleń, zmian projektów i ogólnego "gdybania", bo to zaczęło się jeszcze wcześniej. Koci panel zanim się za niego zabrałam też odleżał swój czas w szafie - leżał dzielnie niczym pismo w urzędzie, ale najważniejsze, że sprawę rozstrzygnięto pozytywnie i koty do szafy nie wróciły. Teraz leżakują na wyrkach w dziecięcym pokoju.
A podczas szycia było tak:
Tymczasem
MIAUUU
ale dziś długo było
WOW! jestem oczarowana; tyle skrawków zszytych w prawdziwe cuda!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń